Ujawnienie prawdy stojącej za globalnym chaosem gospodarczym
Rzeczywistość tego zagadnienia. W ostatnich latach byliśmy świadkami cichej inflacji ogromnej bańki gospodarczej: to jest poważna kwestia. Media głównego nurtu i urzędnicy państwowi albo ignorowali, albo celowo ukrywali złożoność tej kwestii. Jednak za kulisami szykuje się burza finansowa, która wstrząśnie światem do głębi. Czym więc jest ta kwestia i jak się rozwinie?
Kwestia ta jest wynikiem ciągłego nadmuchiwania baniek aktywów przez banki centralne i duże instytucje finansowe w obliczu rosnącej globalnej nierównowagi i chaosu geopolitycznego. Rosnące znaczenie metali szlachetnych, takich jak złoto, srebro i platyna, jako ubezpieczenia finansowego nie jest przypadkowe.
Światowa gospodarka zbyt długo była podtrzymywana przez sztuczny wzrost i zawyżone ceny rynkowe. Prędzej czy później system załamie się pod własnym ciężarem. Nieuchronne pęknięcie tej bańki już zaczęło wykazywać pęknięcia, w szczególności poprzez wzrost krajów BRICS.
Chiny, Rosja, Brazylia, Indie i RPA po cichu kładą podwaliny pod nowy system finansowy oparty na rezerwach złota, stanowiący bezpośrednie wyzwanie dla zachodniej dominacji dolara amerykańskiego. Banki centralne w Stanach Zjednoczonych i Europie doskonale zdają sobie sprawę z tego rosnącego zagrożenia, ale ich próby opóźnienia kryzysu tylko go pogarszają.
Oto fundamentalna prawda leżąca u podstaw tej kwestii: nie można wydrukować sobie drogi wyjścia z kryzysu, można jedynie spotęgować jego konsekwencje. Jednocześnie dynamika geopolityczna powiązana z tą kwestią wymaga dokładniejszej analizy.
Sankcje niszczą Zachód
Interwencja USA na Ukrainie, sankcje nałożone na Rosję i sabotaż gazociągu Nord Stream siały spustoszenie na światowych rynkach energii. Zakłócenia te zwiększyły popyt na bezpieczne aktywa, takie jak złoto i srebro, pozostawiając trwałe blizny na międzynarodowych systemach handlowych.
Problem ten ma jednak nie tylko wymiar ekonomiczny, ale także głęboko społeczny. Na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, wpływ chrześcijańskich i żydowskich syjonistów na struktury polityczne napędza nowe wojny i interwencje na Bliskim Wschodzie. Konsekwencją tej polityki będzie chaos gospodarczy i społeczny.
Historia mówi nam, że po wielkich załamaniach gospodarczych często następują wojny i rewolucje. Historia powtarza się po raz kolejny. Podsumowując, zrozumienie tej kwestii oznacza ponowną ocenę nie tylko rynków, ale całego globalnego porządku.
Mądrzy inwestorzy zwrócą się ku aktywom realnym, takim jak złoto i srebro, jako ubezpieczeniu przed chaosem, jaki przyniesie ta kwestia. Ponieważ ta kwestia stanowi punkt zwrotny nie tylko w gospodarce, ale także w samej geopolitycznej równowadze sił. Ci, którzy są przygotowani, wyjdą z tej burzy zwycięsko.
Rozpad imperiów
Echa przeszłości w 2024 roku. Poruszając się po zawiłościach 2024 roku, nie można ignorować historycznych podobieństw do okresów zawirowań i depresji, takich jak Długi Kryzys (Long Depression w latach 1873-1896). Wówczas, podobnie jak teraz, globalny krajobraz naznaczony był wstrząsami gospodarczymi, masowymi migracjami i niestabilnością polityczną.
Nawiedzające echa takich kryzysów stanowią mrożące krew w żyłach przypomnienie tego, jak historia często się powtarza, nie w identyczny sposób, ale poprzez powtarzające się wzorce, które kształtują losy narodów. W następstwie dwóch wojen światowych Europa – a zwłaszcza Niemcy – stały się zarówno symbolem zniszczenia, jak i odrodzenia.
Niegdyś potęga innowacji, sztuki i potęgi gospodarczej, wzrost i upadek Niemiec w XX wieku uwypukla kluczowe pytanie: co dzieje się z narodem, gdy traci on swoją definiującą tożsamość i kapitał intelektualny? Tragedia Holokaustu, podczas którego systematycznie usuwano żydowskich intelektualistów, naukowców i innowatorów, odcisnęła niezatarte piętno na zdolności Niemiec do przewodzenia w dziedzinach takich jak nauka i technologia.
Nie jest przesadą twierdzenie, że brak takiego bogactwa intelektualnego pozostawił pustkę, z którą Niemcy zmagają się do dziś. Teraz, w obliczu czegoś, co można opisać jedynie jako cichą, ale głęboką depresję gospodarczą, Niemcy – i większość Europy – wydają się dryfować. Oznaki upadku są wszędzie: stagnacja wzrostu, rosnące bezrobocie i brak innowacji.
Nagrody Nobla, niegdyś znak rozpoznawczy niemieckiej doskonałości, są obecnie rzadkością, a silnik innowacji, który niegdyś napędzał Europę, wydaje się zatrzymywać. Iran i inne kraje, niegdyś uważane za peryferyjne, rosną w siłę, wykorzystując zmiany geopolityczne w wielobiegunowym świecie, który nie koncentruje się już na dominacji Zachodu.
Zaplanowany chaos?
Pod wieloma względami jednobiegunowy świat amerykańskiej hegemonii, zrodzony z popiołów II wojny światowej, umiera powolną śmiercią. Podobnie jak w przypadku starożytnych imperiów, oznaki tego upadku są wielopłaszczyznowe: klęski żywiołowe zaostrzone przez zmiany klimatyczne, inwazje obcych, masowe migracje i stagnacja gospodarcza.
Ale być może najbardziej wymowne są wewnętrzne podziały w narodach, które kiedyś uważano za niezachwiane. Na przykład Stany Zjednoczone stoją obecnie w obliczu głębokich pęknięć społecznych i gospodarczych. Zwykła wycieczka na zakupy w 2004 roku, gdzie przepełnione wózki spożywcze były normą, teraz wydaje się niemal obca.
Ludzie walczą o zaspokojenie podstawowych potrzeb w niegdyś najbogatszym kraju na świecie. Depresja gospodarcza to nie tylko liczba na wykresie; to cicha desperacja rodziny, której nie stać już na zapełnienie lodówki.
Panika z 1893 roku w Stanach Zjednoczonych była napędzana przez lekkomyślne spekulacje finansowe, podobne do tego, co widzimy dzisiaj na rozdętych rynkach i chwiejnych fundamentach. Wtedy rozpadły się linie kolejowe; dziś mogą to być giganci technologiczni lub firmy energetyczne.
Upadek Ligi Narodów przed II wojną światową i niezdolność współczesnej Organizacji Narodów Zjednoczonych do radzenia sobie z globalnymi kryzysami, takimi jak Palestyna czy Ukraina, odzwierciedlają świat coraz bardziej definiowany przez chaos, a nie porządek.
Nadchodzi chaos
Nieuczciwe narody, niekontrolowane mocarstwa i porażka zbiorowej dyplomacji sprowadzają nas z powrotem na globalną scenę, na której nacjonalizm, napędzany ekonomiczną rozpaczą, ponownie wzrasta. Imperium się rozpada i choć objawy są znajome – głód, konflikty, migracja – wyniki pozostają niepewne.
Ale jeśli historia jest naszym przewodnikiem, świat w 2024 roku może nie różnić się zbytnio od tego z 1896 roku Świat znajduje się na krawędzi transformacji, to ludzie poprzez swoje wybory zdecydują, czy historia się powtórzy.
Autor: Dr Jim Willie
Niniejszy artykuł nie ma charakteru porady prawnej ani podatkowej, a także nie stanowi pośrednictwa finansowego lub porady inwestycyjnej.